photo by Felix Mittermeier // unsplash.com

Niedawno dotarło do mnie, że bez strategii firma nie ma prawa funkcjonować. Nawet jeśli uważamy, że to nie nasze zmartwienie i kolokwialnie mówiąc olewamy strategię, to jednak nasze postawy, zwyczaje, metody pracy odzwierciedlają (nieuświadomioną) strategię firmy. Bo jak wytłumaczyć, że z pewnym typem klientów na jakoś bardziej po drodze? Jak to jest, że pewne projekty dają satysfakcję mimo małego zarobku, a wysokobudżetowe zlecenia stają kością w gardle? A więc warto spojrzeć na siebie, listę wystawionych faktur i zastanowić się co ja właściwie robię.

Ale czym będzie taktyka w prowadzeniu działalności?
To czy odbieramy telefony, po jakim czasie i jak odpisujemy na maile, w jaki sposób przedstawiamy swoją pracę albo jak negocjujemy odzwierciedla nasz charakter, temperament czyli właściwie osobowość. Czy można strategię oderwać od osobowości – może być trudno.

No i na koniec zwykłe działania operacyjne. Konkretne zadania, konkretne odpowiedzi, wszystkie codzienne sprawy na liście. Te które po prostu trzeba zrobić. To będzie ta najfajniejsza praca „w photoshopie”, ale też redagowanie tekstu e-maila, układanie wyceny i w końcu zabieganie o klienta.

I taki nasz codzienny kierat, mniej lub usystematyzowanej pracy przekłada się na to, że w końcu zaczynamy szukać innych pomysłów na siebie. Kombinujemy jak przeskoczyć swoje ograniczenia i wreszcie „wypłynąć na szerokie wody”. Zaczynamy być rozdarci między tym co należałoby zrobić, a tym co jest do zrobienia. Ciągły rozkrok między nawałem codziennej pracy, a ambitnymi planami uporządkowania wszystkiego. Myślisz, że zdołasz zrobić rewolucję? Może warto zatrzymać firmę na kilka miesięcy i wszystko poukładać od początku.

A może po prostu trzeba zacząć kończyć to co się zaczęło i pilnować tego co przynosi realne korzyści?